Si vis pacem, para bellum
Rozbite szkło lub serce w pół rozerwane
Są w stanie skłócić nas na eony lub wieki wieków,
A wtedy nawet słoneczne niebo jawi się nawiedzonym niby dom gdzie drżały trzynastolatki przed potworami tyrana któremu wojna zdaję się być rozrywką,
Z telewizora gdzie codzień widać jego śmiech, a to nad rozerwanym ciałem a to nad intymnością brutalnie rozpierdoloną na kuchennym krześle matki co jeszcze wczoraj ziemniaki na obiad obierała,
I jej złość o rozbity kubek mogła być przyczyną wojny tylko domowej,
Bo te globalne już się nie zdarzają.
Może tylko tam gdzie Słońce nie dociera, bo przecież stąd kiedyś szli nieludzie co mogli zdychać gdzieś w lasach. Teraz słyszymy o miłosierdziu (to musi być żart), bo przecież wszyscy jesteśmy winni a to nie ja gwałtem rozrywam na strzępy dzieciństwo niewinnych,
A może jednak wina tkwi i we mnie? Skoro siedzę w spokoju i nadużywam słów nie mając nic do powiedzenia.,
A może to tylko serial gdzie reżyser stał się szaleńcem na wzór jakiegoś krwawego bóstwa?
A może nie warto już o nic pytać?