Ślimak?
hmm... jednak nie."
Cofa się
gdy dostrzeże Cię.
Wysuwa swój nosek,
wyczuwa twój smrodek,
wystawia uszy,
wyłapuje głos głuchy.
Choć poznać go chcesz,
i On Cię chce,
To za nic na świecie nie wyjdzie,
nie opuści się.
Wystawia głowę,
zza błękitnej muszelki.
Lśni, blaskiem odbija światła wszelakie.
"Czy ty to widzisz?
Jak piękny jest z zewnątrz,
a w otchłani schowany.
Choć piękny,
to brzydzi się sobą.
Choć blask odbija,
choć od świateł jaskrawy,
to w ciemnościach skryty,
Czemu...? " - pytamy.
Sprzeczności w sobie zauważa,
wolnym chciałby być,
biec z radością w życie
w marzenia swoje ,
chciałby ulecieć daleko
tak by zaistniały one.
To jednak przelęknięty ,
boi się cały.
Gdyż wrażliwy,
gdyż delikatny cały.
Taki został stworzony,
taki został zrodzony.
Jednak przy trudnościach;
zmiażdżony,
oblegany,
od świtu do nocy,
a i przez noce każde,
przez drapieżne bestię,
tak że nie miał poranka,
że jutrzenki nie zaznał...
Smutne dla niego jest to
że przy cierpieniach swoich,
nie mógł się w pokoju otworzyć,
na dobrych mu ludzi,
którzy przychodzili,
to jednak na wieczność się wolał zamknąć,
w swojej skorupie małej,
aż się robiła mniejsza
coraz mniejsza.
Gdzie ruszać się,
już nie było jak.
Skorupie twardej,
coraz twardszej,
tak że odbijali się wszyscy;
i bestie, i krople deszczu.
Nikt nie mógł wejść,
nikt nie mógł wyjść.
Żadne światło nie oświetliło jego oczu,
żaden deszcz nie pokropił nosu,
żadnego głosu już nie usłyszał,
tylko cierpienia swoje przegryzał.
Biedny ten nasz mały przyjaciel,
sam w swym więziennym żyję łóżku,
skulony, skręcony, owinięty jest cały.
Kochajcie go,
kochajcie.
Bo być może kiedyś go to wzruszy.
I serce Jego kiedyś się poruszy...