Stop klatek
Przeszłości juz nie zliczę - pamietać mi nie spieszno
pojawia sie na twarzach, na wietrze, i na drogach zbrukanych
choć było, choć mineło, mój bracie kochany
to ciaglę gdzieś tkwi, niczym żółw nie przebrany.
Salve do ciebie me serce mówiło,
bo nic innego zgoła nie potrafiło.
W Przyszłość spoglądać juz nie mam ochoty,
gdyż przeszłość sie wszędzie wyłania
jak cień który stale śledzi - który mnie przeraża,
nie bije, choć ból mi ogromny sprawia
wolnośći w mej nadziei brakuje tchu wytchnienia
bo będzie to czego nie ma...
- to co sie spełnić miało,
a co spelnienia w mym życiu nie doczekało.
Kalecząc wszystko na swej moja siostro drodze,
ta całość- vita, stoi choć płynie
w tej właśnie chwili swoją vita Hevel - i myśli
"czy czegoś w tym życiu nie da się zniszczyć?"
Gdyż sie przewala, z spod krańca nad kraniec,
powiewem odczuć bliskość swą dajesz,
a czasem oddala od ciebie się z ulgą,
nie siejąc, zerkając, w swoje silosy,
trzymając okruchy co mu pozostały,
nie starczą - tak myśli po dwukroć skonany
morze i cały wyschnięty, spragniony od dna po myśli :
"czy ktoś mi pieczywa nie ziści,
czy wrazliwośćią okażę dobroci,
czy jeszcze zdążę, choć wchłonąć kropelkę...? "
Lecz za pożno już na dobroci smak,
gdyż język mu tak wysechł, iż zamienia cię w strach.
KaWa- siorbał ją nużąco w słonecznym Jachal,
pocałunkiem Lwoszczyzny budził się w przed świtem,
i wracał do tego co było mu dane,
co przez niego zostało solidnie napisane,
a ty droga siostro postawisz mu kropke,
czarną, malutką, istotnie ważną,
tam gdzie przystoi, ją umieścisz - na końcu,
a oto każdy w prawo, choć trochę chciałby ją przesunąć,
jak nadalej od siebie, by słów zapisać wiele,
w tym czasie ona rozrasta się cała,
powiększa się - aż spojrzeć można jej w oczy,
i nad tęczy horyzontem wschodzi jej barwa,
i vita - staję się całe nią zakropkowane.
Terazniejszość po trzykroć spać mu nie pozwala,
za to cierpienia dla niego, po siedmiokroć wyzwala.
Teraz tamtym i tym, co będzie się zajmuję
dlatego od tędy do kiedy czasu mu nie starcza,
by zając się tym, co go teraz przerasta.
I żyje gdzieś, gdzie go teraz nie ma
nie zważając na wewnętrzne tarcia,
tak powinnien co dnia,
lecz noce ciągle juz ma.
Żyj tu i teraz, by łapać wiatr w żagle,
a nie tam i potem, by zbierać je aż z dna,
gdyż wkrótce dopłyniesz do miejsca,
gdzie niczego... nie ma?