[Harmonijnie.]
Spośród dobywających dźwięków,
wyłapuję te najcieplejsze.
W odświeżającym spojrzeniu poranka
dryfujesz łaskocząc delikatnie brzegi wysp,
gotowych przyjąć twą łódź
uwolnionego zachwytu.
Nucąc kołyszesz ósemkami
na rozedrganej pięciolinii
szaleńczego uniesienia.
I żaden choćby najmniejszy szczebiot
nie zakłóci sztywnego balansu,
nad przepaścią głosów
przesiąkniętych dzikością.
A ja jako twój słuchacz
i pochlebca zarazem,
przenikam przez szklane ściany
werbalnych akordów.
Na równi z tobą wieszczę fanfary
radości i szczęścia,
wsłuchując się w promienną
skalę bicia obojga serc.
Wobec wszystkich tych brzmień,
nie mam nic do stracenia.