Przemiana
Była tak niewinna i czysta
Jednocześnie piękna i urzekająca…
Wydawała się taka odległa, nieosiągalna
Jak Gwiazda Polarna na zimowym niebie
Zapragnąłem…
Przez kolejne lata wciąż słyszałem jej głos
Aż i ona odkryła moje istnienie
Z czasem staliśmy się tak podobni
Że ja stałem się nią
A ona mną…
Nauczyła mnie jak „być”
Serce wypełniła czułością
Aż któregoś dnia oznajmiła
Że jestem gotów…
Więc sięgnąłem po horyzont!
Szybowałem z płonącymi skrzydłami
Lecz jedyne co odnalazłem
To ból…
I wróciłem skruszony
Oczy szkliły się od łez
Lecz ona…
Była ze mnie taka dumna!