Anioły
Mieszka się pośród chmur
Tak jasnych jak śnieg
Albo chwała Boża
Oczy od tego bolą
Należy dbać o stan swojej szaty
A przecież piórem łatwo ją przedziurawić
Lub ochlapać kroplą deszczu
Bądź pobrudzić pożądliwością
Uroki wolnej woli
Brak stamtąd drogi gdziekolwiek
Poza przepaścią
Spadać jednak nikogo z nich nie nauczono
To wbrew naturze aniołów
Choć co prawda pamięta się bunt
Skok jednej trzeciej w przepaść
I wydobywające się z Pałacu
Wymowne milczenie
Teraz jednak każdy patrzy w górę
Z przymrużonymi oczyma
Pewny bezpiecznej wieczności
Jak trudno jest być aniołem
Z lękiem wysokości