Zamieranie
że zniknęło drzewo
które wczoraj jeszcze stało
i w okno pukało
Może zawiedzione odeszło
w porąbany świat
ułożonych wierszy
na opał
Albo przeszło za rzekę
i zniknęło w dali
z której kiedyś wyszło
pełne nadziei
Że mnie wreszcie obudzi
bliskością szelestu
i szumu o każdej porze
słój za słojem
Rosło jego pragnienie
aż coś w nim pękło
i rozbiło okno z widokiem
na tlące się korzenie
W samym środku
wszechświata mogło dać
mi wszystko na zawsze
a ja się przy tym ogrzałem
Potem odszedłem od okna
zamknąłem w pokoju dym
płonącej w kominku wiśni
i z trzaskiem wyłamałem drzwi
Nocą na brzegu płonęło ognisko
nie było przy nim nikogo
tylko wiatr z góry przynosił
coraz bardziej suche liście...