kolory
dzieciństwo to plac zabaw i trawy zielone,
pastelowe barwy, róże czy błękity
kilka razy dziennie, płacze i zachwyty
szkół ceglane ściany, dawno malowane,
w granatowych strojach dzieci ustawiane
dźwigają tornistry, cięższe od ich samych
kolory tam bledną pod książek stertami
młodość bywa żółta, jak dziób żółtodzioba,
marzenia w kolorycie pogodnego morza,
miłość to pigmentów różnych fajerwerki
pędzlem swym zakrywa czerń ludzkiej udręki
dorosłość my sami malujemy szaro
by się nie wyróżniać i żyć jak przystało
starość tej szarości miewa już w nadmiarze
szukają barw żywszych pomarszczone twarze