bezdachowcy
mokradła zamieniają się w nieużytki
żurawina przemarzła – spadła niechciana
w szpargałach para koniczynek
nie zdążyłam wykorzystać
mniej to bolesne od pożegnania
ze światem wykreowanym obrazem
bo najważniejsze przygniata ciszą
wykwintną jak bochen chleba
dzielę roztropnie na tych którym
domem ślepe zaułki i mosty
pod nimi kartonowe miasta
kwatery na jedno ciało
naucz mnie jak to jest
być tylko ze sobą
nie mając nic – wszystko w zasięgu
to nie iluzja
wolność – pierwsze niematerialne słowo