jest trudniej niż myślałam
odciąłeś ostatnim oddechem puls
zasiniło się niebo
ogród zniknął
pozostał płot i wpółotwarta brama
strach przeszywał fastrygą
wspólne miejsca beztroski
nie miałam odwagi wejść głębiej
wspomnienia wybijały samotność
wiatr wył
w zakamarkach pamięci
buzowała złość
jak mogłeś wybrać moment przejścia
(beze mnie)
szpitalną kładką do raju
II
zostawiłeś mi pióro
na wieczną udrękę
czasami prowadzisz wątek
wciąż mam w torebce twój dowód
ojcowskiej tożsamości
III
nikt nie prostuje już drogi
wyrzuca mnie na zakrętach
prędkość przemijania
owija się osmozą
wypieram rzeczywistość
tak często brakuje
widoku twarzy zapisanej
jedynie w pamięci
*5 lutego przypada 5 rocznica śmierci mojego najszczerszego Przyjaciela - Taty
Nasi ojcowie albo ją wypełniają, albo w miarę dorastania czujemy tę pustkę coraz bardziej.
Charles Martin