Pijak
ponury dzień zaszumi w głowie młodością
Przygnieciony pragnieniem przydrożny włóczęga
próbował uciec przed furią pojazdów
wił się jak wąż, usuwał przed ciosem
kilkakrotnie w ostatniej chwili przeturlał się ratując nogi
Światła samochodów ślą mu pozdrowienia –
smutne spojrzenia
Jest mglisty październik
najmniej rzeczywista pora roku
najwięcej śmiertelnych wypadków na drogach
Chce mówić, ale język zamienił się w kołek
Spojrzenia ludzi pełne są pogardy
Nie może utrzymać równowagi, ale jest szczęśliwy
Czarna wiśnia pochyla się nad nim
karmiąc go swoimi owocami
Na głowę spadają kiście winogron
i czarne mandarynki
Za późno, wszystko za późno
Smutna radość
Nie ciesząca senna obfitość
Dziewczyna karmi go mlekiem z piersi
a kolory bezlitośnie tracą blask
Będzie jeszcze rzygać srebrnymi fabułami
księżycowych snów
Bać się że ludzie zobaczą jak jest słaby
i już nie panuje nad sobą
Zobaczą że płacze
Wzywa pomocy.