Żeglowanie
Wypłynąłem w kruchej łupinie
dzieckiem chłonąc losu kaprysy.
Łódź wśród nurtów pokoleń płynie.
We mgle twarze i życiorysy.
Gdzieś dalekie porty czekały,
migotało światło w oddali.
Świat mamił mirażem wspaniałym
drobinę na wezbranej fali.
Tymczasem płynę ponad bytem,
czas spokojnie łódką kołysze.
Płynę myślą, gnany zachwytem
i na żaglu swe wiersze piszę.
Płynę, płynę… Wokół banały,
które pragną stłamsić mi duszę,
jednak mijam rafy i skały,
czuję, widzę, myślę i słyszę.
Płynę zmysłem, smakiem, dotykiem…
Wszystko mi wciąż coś przypomina.
Płynę wespół z wiatru chochlikiem.
Pogodnego się kursu trzymam.
Płynę śpiewem, sercem, westchnieniem,
żartem, co tynfa przecież jest wart.
Płynę słowem, trwaniem, spełnieniem,
płynę swoją szalupą przez świat.
Błądząc, wichrom stawiam pytanie,
jak daleko mi do śmieszności?
Coś w wantach odpowiada graniem,
słyszę śmiech u progu wieczności,
by w końcu - jak wszyscy, kochani -
wpłynąć w tę Pozaziemską Ciszę,
do ostatniej takiej przystani,
skąd już wiersza wam nie napiszę.
Bogumił Pijanowski
Łódź