Oczy otwarte
Bo zawsze czeka jak ciepłe ognisko
Jak dobre zioło rany uleczy
Jak nie uważnyś to i skaleczy!
Soku tak wiele a jednak trujący boś zbyt zachłanny i wymagający!
Gdy jednak już zechcesz...
Ego swoje połechcesz
i w odpowiednią stronę obrócisz głowę...
Nie ujrzysz już tego co kolorowe
Bo to już będzie zupełnie nowe
Twój kwiat paproci
Choć pełen wilgoci
Będzie jak omam senny
Lub węgiel kamienny
Dla jednych zbędny
Dla innych jak złoto cenny
Zdziwienie twoje takie ogromne
O zawiedzeniu to już nie wspomnę
Bo wszystko co dajesz
Niczym w dwukrotnym lustrze dostajesz...