Same zmartwienia
Martwię się o siebie martwię się o moje jutro
bo ile czasu można czuć się tak cholernie smutno
z czasem trudno wszystkim rzucić i powiedzieć trudno
z czasem łatwiej z gówna się wpakować w większe gówno
Martwię się o to ze ten czas coraz szybciej mija
ze nie jestem w stanie spełnić wszystkie z oczekiwań
i czy miłość którą masz to miłość prawdziwa?
bo czasem boję się że pęknie coś i nie wytrzyma
z tobą wszystkie marzenia to takie do spełnienia
i rozpuszczasz serce mimo że było z kamienia
czasem martwię się że stoję w miejscu gdy wszystko się zmienia
Oprócz ciebie nie mam nic, są tylko same zmartwienia
...
Czy dam radę pokonać cholerny natłok myśli
Który wciąż stale mi miesza no i mąci w głowie
Czy dalej będziemy razem i pomimo wszystkich
Będę mógł z uśmiechem budzić się tylko przy tobie
Martwi przyszłość mnie która może wiele podzielić
nasze życia, jego bieg, no i nasz kierunek
Jednak bądź co bądź cokolwiek by się miało zmienić,
chce na ustach stale czuć wciąż ten sam pocałunek
W tobie znajduje nadzieje znajduje ratunek
Mogę zwolnic i porzucić ten życiowy pościg
i mam pewność że pozostaniemy tacy sami
wieczne dzieci, pomimo naszej dorosłości
I cokolwiek się nie stanie razem damy radę
i znajdziemy na tym świecie nić porozumienia
Jeśli będę ciebie miał i to na życie całe
nie interesują mnie już nawet te same zmartwienia