Proszę o wymianę kontaktów
Od kiedy jedna ze ścian postanowiła mieć okno,
nie lękam się corocznych marszów magicznych kręgów kulturowych. Postanowiłem zerwać
z etyką laptopa, Poppera i bólem zwierząt do głosowania w niesłusznej sprawie.
To się zaczęło pod jaskinią. Siedziałem jak małpa, czekając na dotacje, żeby krowom podpalać kopyta, żeby spokój na talerzu,
żeby nic się nie ruszało. Państwo zapyta
o zawód. Odpowiem: grubi się faszyzm,
moje palce w rytmie, nosek zdarty z drzewa,
moje moje dwa pięćdziesiąt w kieszeni.
Nie rozumiem tej walki o sens. Popszczeli się noc, dzień zawalczy o miliardy złoceń jak gdyby nigdy nic. Podziękuję parkowym drzewom za widownię, wszelkiemu plugawstwu za dzień dobry. Po jesieni jak nic powstaną kwiaty,
a nie tylko dół i dół.