na granicy widnokręgu
jednym spojrzeniem
nie wiem czy Talia czy Melpomena
gustowną maską przykryła twarz
ginę w przypuszczeniach
w amfiteatrze urzeka mimika
niekontrolowanym ruchem
lgnę do twojego ciała
nie podajesz ręki do tańca
przygniata myśl o rozstaniu
szum morza brzmi jak muzyka
posuwisty polonez
fale rozbryzgują się o brzeg
słone krople wsiąkają w piasek
nie potrafię oderwać dłoni
żal rozbija się o falochron
utracone więzy zrzucone oczka
odarta tkanina z aplikacji
z niesymetrycznym ażurem
i pogodne niebo bez skazy
w takt chodzonego znikasz
jeden długi krok dwa krótkie
naprędce naszkicowany portret
z amatorskiej fotografii na ścianie
Bożena Joanna
luty 2020