Kobierzec
nagą pierś cięciwa drażni drżąca
z cisu i rogu ramiona
naciągnęła do końca
Ogar co obok
grzbiet swój wyprężył
już zwietrzył ofiarę
i wzrok wytężył
Przepiękna łania
nad łąką pochylona
o niczym nie wiedziała
gdy strzała wypuszczona
bok przebiła nagle
źdźbło trawy nieprzełknięte
utkwiło w jej gardle.
Tak pradawne łowy trwały
na kobiercu z wełny i jedwabiu
natchnienie dodawało ruchu i powabu
mitologicznej scenie na starym arrasie
utkanym tak dawno a wciąż w pełnej krasie.