W smutku...
Zwyczajnych, nieukrytych;
Wciąż otwartych. Niezakrytych.
Szczęście nie błyszczy,
Nie. Aż, wręcz przeciwnie,
Kryje się w cieniu.
Targane codziennością,
Nie ustępuje miejsca,
Nie odpocznie; nie ucieknie.
Swej mniejszości nieświadome;
Dlategoż, że nieruchome,
Tak ono w ludziach
Niewidoczne?
Tak gdy czytam,
I piszę,
Obserwuję,
Czy słyszę,
Markot wszędzie.
Złość i porzucenie;
Smutek czy pragnienie...
Gnębi całość;
Gdy, jako jedna wspólnota,
Zrzeszacie się, by kamienie miotać,
Sobie pod nogi...
Kim jesteście?
Wy,
Biedne dusze umęczone,
Wraki ludzkie,
Kogoż wciąż gonicie?
Czegoż szukacie?
Dokąż zmierzacie?
Skoroż cel wasz,
Bliżej, jak na wyciągnięcie,
Lewej ręki...
Toż nie skarb to,
Na dnie oceanu,
W oddali nie leży.
Szczęście,
Wita się z wami.
Właśnie tutaj. Właśnie teraz.
W waszych piersiach.
W waszych szarych, pogubionych w rytmie...
Sercach.