Nikogo
Jutro on sam obudzi mnie,
Cztery ściany wokół mnie i milion rzeczy,
Zieleń ociepla atmosferę,
Jednak co mi do tego skoro tu nie ma nikogo
Na raz
Wciąż widzę jeden punkt
Na dwa
Obudź mnie, bo będzie za późno
Na trzy
Już od dawna nie ma tu nikogo
Nikt cię nie uratuje
Nikt mnie nie uratuje
W głowie trwa wojna,
Którą nadal przegrywam,
Chowam się do pomarańczowej walizki,
Obsesjo, przybądź teraz,
Bo jeśli nie ty to nie ma tu nikogo
Na raz
Dosyć tej hipokryzji
Na dwa
Bierz odpowiedzialność za swoje czyny
Na trzy
Jednak nadal brnę donikąd
Nikt cię nie uratuje
Nikt mnie nie uratuje
Wszyscy wokół znikają jak bańki mydlane,
Unoszą się w powietrze,
Wyrzucają rzeczy zbędne,
Ja i cztery ściany wokół krzyczące
Nie ma nikogo, nikogo, nikogo, nikogo!
Na raz
Smutek w moim ciele
Na dwa
Brak happy-endu na horyzoncie
Na trzy
Umieram w palącym się samochodzie
Nikt cię nie uratuje
Nikt mnie nie uratuje