Znikasz...
Mija godzina, dzień również mija.
Zanikasz w pogłosach dzwonu, co budzi
Setki, tysiące, miliony ludzi,
Znikasz za szeptem ostrożnym świtu,
Znikasz, moje ściskając jelita,
Zabrakło na ustach mi Twoich włosów,
Nie widzę oczu, nie słyszę głosu.
Znikasz, jak nuty moich piosenek
W cieniach i ciszy nocy bezsennej,
Znikasz, jak odblask snu nad ranem,
Oddechem sprzed czasów, niemal zapomnianym...
Rozpływasz się w barwach nieba wieczorem,
Znikasz za mgłą pośród drzew nad jeziorem...
Ciemność nadchodzi i zimnem zawiało.
Byłeś tam w tłumie, czy mi się zdawało?
Na palcach - dotyk Twojego ciała,
Który tak bardzo znów czuć bym chciała,
Usta spragnione i wzroku kryształ...
Czy ja tylko sobie to wszystko wymyślam?
Byłeś naprawdę czy śniłeś się tylko?
Może faktycznie zasnęłam na chwilkę...
Byłam szczęśliwa. Było mi dobrze.
Dlatego Ci powiem: nie znikaj, proszę...