Nomada
Już się nie
Pastwię nad swoim
Przeznaczeniem
Próbując dopasować
Koło do kwadratu
Ta droga była
Zawsze moim
Światłem życia
Między cieniami
Śmierci
Odejdę jak trzeba -
W twoich oczach
Zawsze zbuntowany
Nieważna społeczna
Dojrzałość przeliczana na
Wieki karkołomne
(Pieprzyć to)
I choćby nie wiem
Jak był przygotowany
Zawsze
Zmęczony lecz pogodzony -
Niczym starzec
Wzgardzany
Urodzony koczownik
Więc
Zamieszkam w samym
Sercu tej nieprzebytej ścieżki
Wiecznie krętej
Niekończącej
Jak
Diabelskie rogi
Drzwi tego domu nie
Mają w zwyczaju posiadać
Adresu