Opowieść wigilijnego dnia
tata od rana trzepie dywany
w wannie świąteczny karp nie pływa
dzisiaj zastąpi go inna ryba
maluchy choinkę ozdabiają
cicho cukierki podjadając
zaraz wyglądem będzie zachwycać
uśmiechem zdobiąc dziecięce lica
babcia z ciotką w kuchni szaleją
na wieczerzę pierogi kleją
innych potraw też przybywa
makowce, śledzie, w sałatce warzywa
aromaty się mieszają
barszczu i uszek gotowanych
w pokoju spokojne grają kolędy
podkreślają nastrój świąteczny
na dworze drobniutki śnieżek pada
prawdziwą historię opowiada
o Tym co się w Betlejem urodzi
pokój dać światu jak Pismo głosi
przy oknie Franek czuwa
czy pierwsza gwiazda mruga
potem da nam znać
wigilijny nastał czas
już do stołu nakrywamy
z tradycją pod obrus siano dając
jedno miejsce dodatkowe
dla kogoś kto zgubił w życiu drogę
drzewko mruga światełkami
ukrywa uśmiechy taty i mamy
co w sekrecie przed pociechami
prezenty pod nim poukładali
już czas - wybiła godzina
usiadła razem rodzina
opłatkiem białym się dzielimy
ucichły spory i waśnie bez przyczyny
gdy o północy dzwony zabiją
na pasterce witamy się z Dzieciną
w tłumie innych ludzi
zaśpiewamy "Bóg się rodzi"