przenikanie
Ciszę niezmąconą
Kłuje tykanie zegara
Czas mija
Ktoś gdzieś skonał,
Napatoczyła się losowi
Ciałopalna
A ja odizolowany
Brnę w zamyśleniu,
Łowię nocne słowa
W przypływie oddechu
Czasem cisza
Skłania ku otępieniu,
Synchroniczne drganie
W zamierzeniu
Gdzieś
W krainie chaosu
Odrodziło się
Nowe
Tutaj w aurze
Niecierpliwej uległ
Degradacji sam
Moment
Wciąż ta cisza...
Gdzieś słyszę przemijanie
Lecz coraz słabiej
Jakbym oddalał się
W dopominaniu
O swoje
Zapadam w głębię
Zapętlonych chwil,
Odmierzacz kona dłoń
Chronosa obraca w pył
Ciszo
Niech ja zniknę w twych
Objęciach bez pojęcia
Słowa wyciosam na bramach
Twych kolorem zaklętego
Milczenia