Miejski raport przyrodniczy
Przecież
Te wiersze
Cyklicznie lecą z drzew a
Nikt ich nie podnosi
Mienią się wspomnieniami
Całą paletą od
Zachwytu po obojętność
Te wiersze wciąż
Przypieczętowują swój los
Ludzkim butem
Teraz
Jeszcze tylko pies
Załatwi potrzebę bo
Człek zbliża się jedynie na
Odległość smyczy
I wnet
Chmury plują deszczem
W twarze spieszące ku
Rutynie
I wiem że
Poezja nie zginie
Jest przywiązana do
Tego samego drzewa
Pod zwierzęcym podbrzuszem