Jesienne wieczory
W wazonie uschnięte, samotne bzy,
Dusza straciła czystość,
Szczęście porzuciło całą przejrzystość,
Na uszach słuchawki czarne jak zaschnięta krew,
Zostawisz głęboką bliznę nawet gdy ściągnę szew,
Serce traci barwy, zaraz całkiem zblednie,
Wszystkie te noce przepłakałam bezwiednie,
Ten ból samotności policzysz jedynie w łzach,
Dlaczego spotykamy się tylko w mych snach?
Przyszłość miała być tak piękna, miłość była taka łatwa,
Bez różnicy, niedługo i tak będę już martwa