Minęły dwa lata (rozsądek I)
Błagała o troskę, o cudów stos.
Jak można było zachować jej godność,
gdy oczy kreśliły zmysłową jedność?
Tak oto minąłem głód duszy o włos.
Potem w akcie chorobliwej rozpaczy,
cisnęła we mnie wolą potępienia.
Rażony moralnie mogłem zobaczyć,
niewieści stygmat który coś tu znaczy.
Kiedy opadł kurz, powstały wspomnienia.
Wczoraj wieczorem siedziała w lokalu.
Szklanka w dłoni tuszowała zmęczenie.
Minęły dwa lata - nie miała żalu,
że wtedy rozsądek zabrał mnie z balu.
"Witaj!" Krzyknęła. Poczułem rąk drżenie.