Zboże
po co tyle tego wszystkiego...
Bułeczki, chrupeczki, kapsułki do kawy,
nowy odplamiacz?...Przecież wiem, że nie
odplami.
Kiedy wychowam syna, chyba wstąpię
do zakonu. W ostatnią podróż, na bosaka
w zboża se pójdę.
Spokojnie między złotymi kłosami przez
czarną dziurę w inna galaktykę przeskoczę,
kosmicznym włóczęgą, w końcu odpocznę...
- Dwieście dwadzieścia osiem, czterdzieści
sześć. -
- Słucham? -
- Dwieście dwadzieścia osiem, czterdzieści
sześć! -
Huknęła ponownie kasjerka.
- Kartą. - szukam, została w samochodzie.
- Gotówką.- Poprawiam. Zniecierpliwiona
kasjerka stuka po ladzie tipsami, widząc
jak wydłuża się kolejka.
- Brakuje mi końcówki, proszę odłożyć
gumisiowe żelki. - Udaję że nie słyszę
marudzenia synka i sapania za plecami
kolejnej klientki.
- Rachunek? -
- Poproszę. -
Chwytam za mały papierek
i wymiatam ze zboża w butach,
z siatami do samochodu.
- Wrócimy się po żelki? -
- Jutro. -
- Obiecałaś dzisiaj. -
Jak zwykle, mój kocurek
nie odpuszcza.
Pakuję go z zakupami
na tył samochodu, a
kosmicznego włóczęgę,
z pomysłem na wiersz,
z przodu.