X

Logowanie



Zapomiałaś/eś hasła? Przejdź do procedury resetującej.

Wyższy

Wiersz Miesiąca 0
farsa
2020-02-03 12:09
Pierwszy chłodny poranek. Tak zaczął się wrzesień
I jedyna w swoim rodzaju polska jesień.
Razem z rodzicami wyjechałem za chlebem.
Moja nowa miejska szkoła miała być niebem.
Nowy program. Nowi koledzy. Szklane domy.
Ostatnie drobne wydałem na książek tomy.

Poszedłem. Pierwsze lekcje minęły spokojnie.
Obdarowano nas wręcz łakociami hojnie.
Po długiej przerwie zajęcia z arytmetyki:
Potęgi, pierwiastki! A na twarzy wypieki.
Po mękach psychicznych - wychowanie fizyczne.
Wcześniej w szatniach zebrały się gromady liczne.
Wtedy bowiem strącił mnie z miejsca wyższy chłopak.
Upadłem, trzymając się swych rzeczy na opak.
Gromki śmiech wnet zabolał mnie w uszy i w głowę.
To w pełni starczyło bym przestał lubić szkołę.
Musiałem się przebierać na zimnej posadzce.
"Zbyt łatwa" powiedział wyższy o mojej matce.

Bałem się powiedzieć o tym wszystkim rodzicom.
A wychowawcom? Nie ufałem ich obliczom.
Poznałem jednak sąsiada imieniem Franek.
Usiadłem z nim na placu w niedzielny poranek.
Rzekłem mu, co się dzieje, bo był z mojej klasy.
Oczytany - jego rodzice byli z prasy.
Jak poskromić napastnika się głowiliśmy.
Dorośle i po męsku postanowiliśmy:
Zarzucę rękawicę memu rywalowi.
Werdykt, kto jest wyższy, zostawimy ogniowi.
Będzie zwycięzcą, kto dłużej utrzyma w nim dłoń!
Wtedy też pogodzimy się i złożymy broń.

Na drugi dzień z uśmiechem do szkoły ruszyłem.
Z odwagą pod salę gimnastyczną przybyłem.
On już tam był. Wysoki brunet na mym miejscu.
"Wyzywam cię!" rzekłem, stojąc zadziornie w przejściu.
Na to zdziwiony popatrzył z politowaniem,
Ale wyzwanie przyjął z podekscytowaniem.

Trzeba teraz pojedynek zorganizować:
Miejsce, ogień, a także siebie przygotować.
Wybraliśmy więc piwnicę jednego z bloków.
Czas nam będzie mierzył jeden z klasowych ćwoków.
Weźmiemy spróchniałe drewno, stare gazety;
Przyda się krzesiwo oraz inne tandety.
Ćwok obiecał przynieść czasomierz z sekundnikiem.
Spotkamy się po szkole w piątek przed piknikiem.

Zbliżał się powoli piątek, a we mnie rósł strach.
Czyżbym wpadł w pułapkę, sam sobie stawiając szach?
Co powiem rodzicom na oparzoną rękę?
I jak w ogóle zniosę tę piekielną mękę?
Przetrwałem te dni do piątku w rosnącym stresie.
Ogień będzie gorący, jak w płonącym lesie.

W piątek po zajęciach spotkaliśmy się na placu.
Franek, ja, wyższy i ćwok. Byłem jak na kacu.
Poszliśmy do piwnicy, która już czekała
Gotowa od wczoraj. Kto pierwszy krzyknie: "Ała"?
Uklękliśmy przy stosie, podwinąłem rękaw.
Lodowate ciarki przebiegły mi po plecach.
Franek podłożył ogień. Zaczęło się dymić.
Bałem się strasznie. Wiedziałem, że będę kwilić.
Nie mogę przegrać z Wyższym. Wtedy nikim będę

I do końca szkoły gorszą zajmował grzędę.
Wtem Franek odkrył, że ćwok przyniósł zły czasomierz.
"Nie ma sekundnika! Co ty na to powiesz?!
Mają sobie minutami przypalać ręce?!
Biegnij po inny! Już! Obracaj się na pięcie!"
Kazał ćwokowi Franek i mieliśmy chwilę.
W tym czasie płomień nagle urósł w swojej sile.
Postanowiliśmy szybko rozstrzygnąć zakład.
Czy wieść o pożarze wyczerpie w prasie nakład?
Pospiesznie, „na trzy”, wsadziliśmy w ogień ręce.
Ja w środek, on nisko. Myślałem, że zajęczę,
Ale ból był nie do zniesienia i wrzasnąłem.
Po trzech sekundach zaledwie dłoń wyciągnąłem.
Wyższy uczynił to tuż po mnie ze spokojem.
Nie wiem co się stało. Jak przegrałem z tym gnojem?!
Którego ręka nie zaznała żadnej rany,
A na mej pojawiły się czerwone plamy.
Dym rozniósł się wszędzie. Zaczęliśmy się dusić
I nim ćwok z czasomierzem nowym zdołał wrócić
Ogień dosięgnął stogu siana. Uciekliśmy więc.
Przed siebie przez plac zaczęliśmy szybko biec.
Ćwok z dala dostrzegł dym i wrzeszczał, że się pali.

Spotkaliśmy go dopiero w sądzie na sali.
Dziesięć tysięcy złotych za piwnicy remont.
I pomyśleć, że planowałem jechać w Piemont!
Winni: ja i Franek, a zapłacą rodzice.
A my im zwrócimy - czeka nas w domach bicie.
Solidne, regularne. Słyszałem krzyk Franka.
Mnie też nie oszczędzili - przebrała się miarka.
Niemniej jednak polubiłem miejsce w szatni me.
Bowiem chłód posadzki dość przyjemnie koił mnie…
autor

Ocena wiersza

Wiersz został oceniony
1 raz

Oceny tego wiersza są jeszcze niewidoczne, będą dostępne dopiero po otrzymaniu 5-ciu ocen.

Zaloguj się, aby móc dodać ocenę wiersza.





Komentarze

Kolor wiersza: zielony


Zaloguj się, aby móc dodać komentarz.


Trenku
Trenku
2020-02-03
koniecznie musisz wydać tomik. Będę pierwszym który kupi. Pozdrawiam :)


Zewediach
2020-02-03
To akurat początek serii :)


Autor poleca


Autor na ten moment nie promuje wierszy
Pokaż mniej


X

Napisz powód zgłoszenia komentarza do moderacji

X

Napisz powód zgłoszenia wiersza do moderacji

 

x
Polityka plików cookies

Nasza strona korzysta z plików cookies. Używamy ich w celu poprawy jakości świadczonych przez nas usług. Jeżeli nie wyrażasz na to zgody, możesz zmienić ustawienia swojej przeglądarki. Więcej informacji na temat wykorzystywanych przez nas informacji zapisywanych w plikach cookies znajdziesz w polityce plików cookies. Czytaj więcej.

Klauzula Informacyjna

Szanowni Użytkownicy

Od 25 maja 2018 roku w Unii Europejskiej obowiązuje nowa regulacja dotycząca ochrony danych osobowych – RODO, czyli Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016 r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych).

W praktyce Internauci otrzymują większą kontrolę nad swoimi danymi osobowymi.

O tym kto jest Administratorem Państwa danych osobowych, jak je przetwarzamy oraz chronimy można przeczytać klikając link umieszczony w dolnej części komunikatu lub po zamknięciu okienka link "Polityka Prywatności" widoczny zawsze na dole strony.

Dokument Polityka Prywatności stanowi integralny załącznik do Regulaminu.

Czytaj treść polityki prywatności