Wiatr nie tylko powietrzem wieje
staram się chronić, zakładam maskę.
Wszyscy wokół dławią się własną krwią,
oczy ich zalane są głupotą.
Człowiek łudzi się, że potrafi oddychać.
Myśli sobie, że jest bogiem,
przebywa w swoim zamkniętym ogrodzie,
biega to jego wnętrzu, depcze owoce,
na bliźniego spojrzeć nie może.
Drzewo co traci swe owoce, staje się bezwartościowe,
Godne jedynie wycięcia i mąk cierpienia,
w rozgrzanych węglach się sponiewiera.
Jedak drzewo rosnące, nadal jest zdolne do tworzenia.
Każdy jak to drzewo, zmieniać cały czas się powinien,
by nie zostać popiołem, a życiem
i także tu na Ziemi.
Czy ty śmiesz nazwać się człowiekiem?
On nadal żyje gdzieś...