Cierpię więc jestem
Tyle ran stworzonych na umyśle i ciele
To życie nie jest niczym więcej aniżeli pyłem
Gdy na nie z boku patrzyłem nie raz się skrzywiłem
Nie z bólu fizycznego
A raczej psychicznego
Idzie za mną, krok w krok
Z ust wychodzi słów potok
I nie zatrzymuje się, o nie
Tylko ono jest pewnikiem, cierpienie
Do nikogo się nie przywiązuj
Ludzie przychodzą i odchodzą, wyluzuj
Wszyscy czynimy różnie, wyznajemy różne wartości
A na końcu po każdym z nas nie ostaną się nawet kości