Pasja
krzyż wciska mnie w ziemię,
drzazgi topią się w skórze,
bolesne podrażnienie.
Upadam pierwszy raz,
krzyż nasiąka krwią,
winną każdego grzechu,
bluźnierczych rozważań.
Próbuję wstać,
upadam drugi raz,
teraz sączą się cierpienia,
jakie zadawałem ja.
Drugiej próby czas,
podnoszę ciężkie kolana,
niczym Atlas dźwigam,
sklepienie mojej próżności.
Ból staje się wybawieniem,
przyjemnym uniesieniem,
przełamuje otępienie,
usypia ukojeniem.