SKLEPIENIE
Czuję pieści szeleszcząc
najcieńsza przemycona myśl
zwiewnie powstaje
do podniebnego lotu
niczym feniks z popiołów
odrodzona w delikatności motyla
układnym symbolem
postukuje w zawartą bramę
zaplątanego niemocą stanu
i zadrżała
powieka cielistej powłoki
zdumiona nad skrzącym się blaskiem
zraszając wybiela zwilgotniałą łzą
ciężkości balastu
odnawia
władając zastanymi wodami
tworzy
przelewając
obrazy z nicości
aby trwały sklepieniem
w chwilowych wierszach
Pozdrawiam wszystkich.