Dziewczę i kot
— Karl Kraus
a gorejący ruszt,
wydarł ze swej piersi
kanoniczny pomruk.
Pod wapiennym sklepieniem
dyniowe łebki czosnku,
chłonęły zapach pokrzywowy
z korony falistych włosów.
Twoje ręce niczym brzozowe witki
zatoczyły teatralnie łuki,
wzdłuż bioder pulchnych
od dobroci stołu.
Spojrzałaś na mnie.
Za brązem maślanych oczu
zamigotały dzikie płomyki,
bezceremonialnie spuszczone ze smyczy.
Wiedziałem w tejże chwili
jaka melodia wybrzmieć może,
choć rozum trzymał mocno
kolebkę zwierzęcych ułomności.
Czarny stary kocur
- strażnik dziewiczego hufca,
zasępił się tylko
i znacząco zaprotestował.
" Ani drgnij - pazury mam ostre".