Bossanowa do poduszki
przeciągał się jak kot
zachodzące słońce
odbijało się jeszcze
w tafli lustra
tworząc witraże
małe smugi światła
tańczyły po pokoju
w oka mgnieniu znikły
zapaliłam świece
zapach wanilii unosił
się w lekkiej chmurce
okryłam ramiona
ciepłym ponczo
we wzorzyste wzory
ze starego gramofonu
dobiegała melodia
kojąca zmysły bossanowa
zostałam sama
ze swoimi myślami
jednak tak wolę
czasem odrywam
się od rzeczywistości
i przepadam niezauważona
we własnej szalupie ciszy...