Powiew
uwięzionym kroplom, póki nie znikną na dobre
roztrwonione przez wiatr.
Z wprawą chirurga łączysz neurony w mojej głowie,
bez reszty dzielisz myśli odarte ze wspólnego trwania,
które zuchwale kradnie przeszłość.
Złożona na łopatki płynę rynsztokiem, obijam się
o nienaturalnie ostre krawędzie wylewnych słów
i usiłuję odwrócić działanie. Mnożone wartości
wrzucam w nawias, pierwszeństwo ulega
załamaniu. Zbiór pusty właściwie opisuje
moją sytuację, wyznacza istnienie.