Mgliste dni
ostre kontury dni
w zwilgotniałej przestrzeni
rozmywają się jak szkice drzew
w oddali niewyraźna nagość gałązek
wilgoć snuje się jak zimny oddech po korze
pod którą ciepłe soki
zdreszczeniem ocieka z gęsto spowitych koron
kropla za kroplą na ziemię
po obu stronach drogi
majaczą smukłe zarysy pni
chłodem przypomina księżyc
słońce w pełni przygaszone brudem chmur
jakby pomiędzy dniem a nocą
mdlało światło
świat namalowany grafitem ołówka
spokojnie sprawiedliwy w barwach
czerń i biel bez konfliktu
spójna szarość
kolory uczuć utraciły nazwy
drogą kropelkową