Rezygnacja
Dziwna taka?
Pchają ją na piedestał,
a ona nie chce.
Niedzisiejsza jakaś
i przykładów ma mało.
Może tylko któryś
z błogosławionych
w przeszłości,
albo współcześnie:
Benedykt XXVI?
Zapominają o niej szybko.
Była, poszła i jej nie ma.
Siedzi tylko czasem w zakamarkach
kory mózgowej u nielicznych.
Ale jej z tym przecież dobrze,
grzeje się satysfakcją
nie poddawania się
owczemu pędowi.
Stać ją na to.
Ona nie musi.
Ona ma wolność.
Kręcą się przy niej
różni i próbują mobilizować.
A ona:
- A dajcie wy mi wszyscy
święty spokój!
Tymczasem nawet Święci
jej spokoju nie dają.
- Nie marnuj talentu - szepczą.
Powinnaś to, powinnaś tamto!
- Figę powinnam! – odpowiada.
Na paluszkach usuwa się
na bok i robi to co chce.
Ona chyba nie powinna nazywać się
Rezygnacją?
Co to bowiem za rezygnacja,
która nie rezygnuje z rezygnacji?
Bogumił Pijanowski