Maskarada
Spokój ratuje mnie
Kiedy dzień taki fatalny
otulam się nim jak we śnie
Gniewne słowa rzucane dookoła
Ktoś złowieszczo mnie woła
Ktoś krzyczy i wyzywa
parzy jak ostra pokrzywa
Patrzę sobie na to w milczeniu
z pozycji obserwatora
Siadam w pełnym skupieniu
Napełnia mnie w tedy pokora
Nie uczestniczę w maskaradzie
Odcinam się od taniej gry
Nie występuje już w dramacie
Wiem kiedy pokazać kły
Dystans i opanowanie to
lekarstwo na trudne zdarzenia
kiedy ludzie obok wchodzą
w strefę cienia