Deszcz #2
O szyby deszcz dzwoni, choć nie jest jesienny.
Uderza w me okna, ja jestem tak senny...
Pogrążony w ciemności mych ścian rozpaczy
Pragnąc tak bardzo się w tym mroku zatracić.
Czarne myśli gonią przez głowy zakątki
Wiem, że nie dla mnie są już nowe początki.
Życie przyniosło wiele łez i cierpienia,
Lecz teraz to wszystko nie ma już znaczenia.
Czy jestem, zmęczony, czy bardzo zdziwiony?
Wizją mego życia zaniepokojony.
Nie wiem czy nadal słyszę odgłosy deszczu?
Czy już odgłosy skrzydeł śmierci szelestu?
To nie krople gonią się po moim oknie,
To łza spłynęła po policzku samotnie.
Zapytany o przyczynę tej słabości
Odsłaniam moje kruche jak wieczność kości.
Pękają pod naporem wszystkich złych myśli,
Ukształtowanych przez ludzi, którzy przyszli
By pogrzebać moją ostatnią nadzieję.
Udało się im to, ja już nie istnieję...