Deszcz
Uderza w me okna, ja jestem tak senny...
Pogrążam się w ciemności tych czterech ścian rozpaczy
Myśląc o tym, jak bardzo pragnę się w tym zatracić.
Dociera do mnie, że to nie o szyby deszcz dzwoni.
To łzy i pot spływające wolno po mojej skroni.
Jestem zmęczony. Tak bardzo zmęczony,
Jakbym przez świat i ludzi został zjedzony.
Życie pęka ze śmiechu, przeżuwając moje kruche myśli.
Już ustawiają się w kolejce Ci, którzy za mną tu przyszli.
Jestem tu, krocząc po krawędzi mego istnienia.
Jestem tu, by powiedzieć mu: 'Do widzenia.'.
Wolałbym je przywitać, jak dobrego przyjaciela
Lecz już za dużo razy zrobiło ono ze mnie frajera.