Tam i Tu... Teraz
życie tętniące oddechem, nieustanna pogoń pojęć;
pełnych rozmaitych pułapek,
niby przestrzennych klatek.
Powóz zaprzęgnięty w myśli śnieżnobiałe, wiezie mnie
w domostwa opustoszałe, tam na przekór wszystkiemu,
do walki dzień powszedni, zmurszały, bez broni staje.
Bohatersko grzmią słowa, gdy głowa zadarta do góry,
pokora we mnie jest i w nas, podczas mijania uciekających.
Białą flagę wywieszono na drzwiach, od lat zamkniętych,
pusto za nimi, próżno szeptów słuchać,
to na nic do drzwi codziennie dobijać się i pukać.