chomik
przychodze do domu caly w okrzykach
ze szczescia brykam
i biore go do reki
ucichly wszystkie moje udreki
gdy go wolalem
a on przychodzil
gdy go karmilem
a on to jadl
kiedy go przytulalem
a on to oddawal
naprawde najpiekniejszy byl caly swiat
minelo troche czasu
ja caly czas przychodzilem sie z nim zabawiac
on tez przychodzil lecz coraz mniej chetnie
to byla naprawde nielatwa sprawa
pewnego dnia patrze na niego a on
skulony siedzi w kacie i placze
probowalem go pocieszyc
ale on wyjal siekacze i tylko
ranil mnie powoli
najpierw z zawahaniem
pozniej bez przestrogi
stal sie coraz bardziej
zimny
stal sie coraz bardziej
srogi
probowalem go pocieszyc
ale jego rola juz taka
ze nie mialem nigdy go kochac
mial mnie przygotowac do swiata