Marmur
Padasz w bezruchu, nie widać końca.
Ściana z marmuru nieugięta stoi
Twierdzą jest, domem twoim.
Tuląc w pośpiechu mroźne ramiona
Zatracasz w nicości swe ludzkie słowa.
Coś twemu sercu topnieć nie pozwala
To już nie ty, ciało skrywa skała.
W odmętach głupoty, szukasz przebaczenia
Ogarnięty bez pamięci, złudną wizją szczęścia
Odliczasz sekundy, oddech coraz płytszy
Zasypiasz, śnisz...umierasz
I tylko gdzieś w oddali
Namawiają szepty
By w upojnym marzeniu pozostać sobą
i być...by śnić.