Dola
Od urodzenia, aż do ostatniej godziny,
Dana odgórnie lub z dziedzictwa rodziny,
Każdemu oddzielnie w udziale przypada;
Niejasne jest jaka kieruje nią zasada,
Gdy jednemu sprzyja, a drugi mniej dostaje,
Czy pracuje pilnie, czy w pracy ustaje.
Wiadomo jednak dobrze, że przez życie całe,
Towarzyszką wierną – zaś zasługi niemałe,
Bez których tak trudno, a nawet niemożliwe,
Życie wieść dobre, bez udręk i trosk;
Choćby dobrobyt był i układy szczęśliwe,
Bez jej pomocy – stopią się jak wosk.
Na życie całe przypisana do osoby,
I powinna pomagać stale, każdej doby,
Jednak nie zawsze, są przypadki znane,
I w księgach przeróżnych zapisane,
Że gdy staramy się zbyt mało
Może się odwrócić
I szybko porzucić –
A życie będzie nam kulało.
Więc zmienna i kapryśna – raz jest, raz jej nie ma,
Rozgniewana bez żalu człowieka porzuci,
Na lodzie zostawi, w śmieci dobra rzuci.
Zawieszon człeczyna między stronami obiema
Jak w wahadle – w stronę jedną i drugą,
Bez ustanku się buja i do końca nie wie,
Czy on Doli, czy to Dola jest jego sługą.
Egzemplarz się trafi co pomaga leniwie,
Niezdarne też zdarzyć się mogą – przyznać trzeba –
Nie pomogą, gdy zajdzie pomocy potrzeba.
Nie w parze – nazywamy niedobranymi,
Rolnika przypada kupcowi i odwrotnie.
Rolnik nie zbierze choćby wysiłki stokrotnie
Przewyższały sąsiada pracę. Z innymi
Dolami już bywa, że wysiłek największy,
Dóbr zainteresowanego nie powiększy -
Kartofle zamiast do ziemi, urosną w bok,
I nie zbierze nic a nic, choćby czekał cały rok.