Cierpienie w milczeniu
Słysze krzyki z sąsiedniego pokoju, które nie dają mi spokoju.
Me cierpienie trwa wieki, nie pomagają już leki.
Boję się powiedzieć prawdę, lecz moje serce jest już martwe.
Słyszę tylko głuchy krzyk, później zawodzący ryk.
Znów to samo się dzieje, moja świadomość mdleje.
Odcinam się w świat iluzji, by znów nie doznać kontuzji.
Kochać potrafi się jeden raz, a mi ten raz zabrał czas.
Siedzę skulona w łazience, z żyletką w ręce.
Jeżdżę metalem po skórze, czerwieni zazdroszczą mi nawet róże.
Przy mym ostatnim tchnienie, przy mamy zawodzeniu.
Zamykam oczy na wieki, już nie pomogą leki.