dopełnienie
o chłopcu, co na słońce zamienia burze
o chłopcu, który gdy deszcz pada
najsubtelniejszy na świecie ból zada
promyk świetlny przez uchylone okno się dostał
choć czas ciężki, on przy boku mym został
abym czuła moje ciało mniej, moje zmysły więcej
zatopiona po włos ostatni w aurze mej dziewczęcej
i gdy tak czule dłonią po moich udach rysuje
mogę myśleć, że już nic mnie nie zepsuje
jego dotyk leczy, odżywia, naprawia
jedyny taki na świecie uśmiech od złego zbawia
moje życie nabiera kolorów pastelowych
dusza przepełnia się błogością zabiegów celowych
kocham te poranki, gdy pierwszą myślą i widokiem
jest moje serce ogarnięte jeszcze wczorajszym mrokiem
potokiem pocałunków powitaną buzię delikatną
obejmuje miłością swoją bezpłatną
i ledwo widząc przez błądzące w krainie snów oczy
cała uwaga na moim istnieniu się toczy