Kruki
z jaskiń wytartych skórą człowieka.
Obojętność odrzucona w chorobie,
potęgą się stanie na powitanie.
Chcę was zapewnić bracia
- nie będę się ptakom kłaniał.
Cierpienie wszak matką
wybraną na zatracenie,
tak słabą i drżącą choć odważną
kiedy krzywda u progu.
Zapalmy światła, odgońmy duchy...
Nadlecą nim noc czarna jak sadza,
obezwładni słońca promienie.
Kryj się każdy kto co najmniej
odrobinę lęku w sobie nosi.
Ja... stanę!
Wam bracia mądrości życzę;
jeśli zginę...