JA
Wątłym bluszczem, gdzieś wplątany w różnych spraw przedziwne
gąszcze
Wybałuszam oczy, tętnię, coś tam chcę, coś mi się plącze.
Wzlatam w przestrzeń. Świat wiruje. Świat gdzieś gna,
A ja taki roztrzepany, nieobecny tak. Ja. Ja. Ja.
Serce rośnie mi jak balon, choć gołębie jest to serce
Tuszę, że bić będzie długo i nie skończy w poniewierce.
Zwoje nerwów, szara kora, wulkan drzemie, stan ten trwa.
Kruchy, dziwny i szczęśliwy. Z krwi i kości. Ja. Ja. Ja.
Żaden robot nie zatęskni. Ja nie robot, ja mam duszę,
I stąd często mam rozterki i się pośmiać czasem muszę.
Ja chorując gorączkuję, jego toczy zimna rdza.
Wdycham, patrzę i coś czuję. Bytem krwistym jestem. Ja.
Myśli moje są swawolne, zmienne, zwiewne i nie stałe.
Wyobraźnią mogę objąć rzeczy wielkie jak i małe.
Mogę śpiewać, piszczeć, ćwierkać albo też udawać psa.
Za ptakami poszybować. Patrzeć w dal. Ja. Ja. Ja.
W arabeskach mych myśli, na kanapie miękkiej, pełnej snu
Leżę sobie i coś tam tworzę. Właśnie teraz, właśnie tu.
Tyle barw spod czaszki widzę, mimo przymrużonych powiek,
Bo to ja - stwór ziemsko-boski. Zwykły i niezwykły człowiek.
Bogumił Pijanowski