Postanowiłem
Teraz ruszam z nowym, innym, lepszym chyba
To postanowienie przyniósł mi ten goniec
Który odpowiada na modlitwy; „Wybaw..".
Będę już budował tylko spójne światy
Jak warownie trwałe, odporne zawiejom
W miejscu chwastów dzikich zakwitną te kwiaty
Co wiosnę malują, na wietrze się chwiejąc
Oddam tym, co mają, by mieli ciut więcej
Skoro ich raduje co mi obojętne
Tam, gdzie dwóch się bije ja umywam ręce
Wcześniejsze pragnienia coraz bardziej mętne
Schodzę więc odważnie do tych ciemnych dolin
Bać się już nie muszę słońca, co wosk topi
Czas najwyższy przyszedł całkiem się wyzwolić
Od potrzeb zmyślonych skąpanych w utopi
Ramię w ramię wreszcie z samym sobą stanę
Wygaszę wulkany, by krew już nie wrzała
Ostatnią łzą słoną zaleczę tą ranę
Co mi tak mol-owo w smutnej duszy grała
Rzucę kości z diabłem i wygram o dziwo
Fałszując paskudnie rozbawię słowiki
Zamienię w cud zorzę mglę skończenie siwą
Rozśmieszą świat cały me kuglarskie triki
Rozbłysnę radością niczym nie zmąconą
Dam szaleć do woli marzeniom zuchwałym
Bez wódki me smutki w otchłani utoną
Z rozkoszą się stanę znowu tylko małym..