Motyle
z naszej kawiarni,
gdzie przy stoliku, sączyłam wino,
a ty wlepiałeś we mnie wzrok.
Tam moja dłoń
w twojej drżała,
wystarczył dotyk ust,
by latać zaczęły moje motyle.
Za późno pukam,
już nie otworzą się tamte drzwi,
w ścianach kawiarni,
nowy zapach,
daleki, obcy i już nie mój.
Przy stoliku, inna dziewczyna
inny chłopak wlepia w nią wzrok,
moje ubranie nie pachnie dymem,
pijane winem, zdechły motyle...
Spróbuję nowe nauczyć latać.